czwartek, 7 lutego 2013

Open doors to madness

H o p e  Destiny Peace  J a y n a,
ale wystarczy samo Hope.
"- Ale masz fajne buty!
- Ale masz beznadziejną twarz."

Klasa II
Urodzona 7 kwietnia 1996 w Los Angeles

Lat 16 (jeszcze)
Zajęcia obowiązkowe:  Język Angielski, Język Hiszpański, Język Francuski, WOS, WOK, Matematyka, Historia, Fizyka (podstawowy), Biologia (podstawowy), Chemia (rozszerzony), Gimnastyka artystyczna.

Zajęcia dodatkowe: Drużyna pływacka
Wydziały: taniec nowoczesny, wokal



Lubi: herbatniki, flirty, zakupy, modę, seriale, imprezy. Nie lubi: wcześnie wstawać, zimna, jesieni, kolejek, korków. Kocha: przyjaciół, towarzystwo innych, selera, sushi, lody waniliowe, taniec. Nienawidzi: nudy, brokuł.


"- Chyba masz zbyt wysokie mniemanie o swojej osobie.
- Nie, to po prostu poczucie własnej wartości."


Znasz Hope? Tak myślałam. W końcu znają ją również ci, którzy jej nie znają nawet, jeśli nie są tej oczywistej prawdy świadomi. Jaka jest prawdziwa panna Jayna? Cóż, tego najprawdopodobniej nie wie nikt. Nawet ona sama. W końcu, kto w dzisiejszych czasach oczekuje prawdy. Wszyscy zadowalają się pozorami. Prawda może zaskoczyć. Zranić. Doprowadzić do zmiany opinii. Bardzo często jest również nudna. Wolimy wierzyć w to, co nam odpowiada. Co jest dla nas przydatne i bardziej prawdopodobne. Całą osobę tej dziewczyny można podzielić na kilka podpunktów, w których to opisane jest co człowiek zauważa przy kolejnych spotkaniach z Hope.
Na pierwszy rzut oka intryguje nas jej uroda. Tak, Hope jest ładna w taki naturalny, zwracający na siebie uwagę sposób. Ciemnobrązowe włosy z jaśniejszymi pasmami opadają falami na jej ramiona i plecy, a kontrastująca z nimi jasna cera, jeszcze bardziej podkreśla ciemne oczy. Uwielbia ubierać się w dziewczęce, aczkolwiek przede wszystkim wygodne stroje, podkreślające jej figurę. Mierząca około 163 centymetrów, szczupła, choć nieprzesadnie.
Przy drugim spotkaniu, kiedy minie Cię na szkolnym korytarzu, a markota torebka bedzie uderzać rytmicznie o jej biodro, zaczniesz zauważać też drobne szczególiki takie jak szeroki uśmiech, czy też grymas ust muśniętych malinowym błyszczykiem albo pieprzyk na lewym policzku.
Za trzecim razem, zastanowisz się, co ukrywa jej wygląd. Z pewnością nie opowiada o genezie jej imienia, ani o rodzicach hipisach. Znaczy byłych. Elizabeth oraz Anthony Jayna. Para doprawdy wybuchowa. Mimo wszystkich różnic, stanowią udane i zrównoważone małżeństwo, choć na początku nic na to nie wskazywało. Ojciec dziewczyny, według jej matki był 'stłamszoną przez biurokrację duszą,' wraz ze swoim umiłowaniem do pokoju i wolności chciała wyjechać z dala od miasta swoim różowym wanem. Na szczęście niedługo później na świat przyszła Hope i oprócz zdjęć, lawowych lampek oraz jej imion po tym okresie w życiu pani Elizabeth nie ma śladu.
Czternaście lat później można było obserwować prawdziwą ironię losu. Nastoletnia panna Jayna podczas nieobecności ojca, który został prezesem firmy produkującej procesory przechodziła dosyć burzliwy okres buntu. Prawdopodobnie się on nie skończył. Bardzo odpowiada jej bycie gniewną nastolatką i pod tym względem się nie zmienia. Nie chce dorosnąć.


"- Wychodzę!
- Z przyjaciółmi?
- Nie, z terrorystami."

Jej wygląd nie zdradza również nic o charakterze, choć nieco o nim wspomina. Zwłaszcza dumnie uniesiona głowa i wyprostowana sylwetka. Hope rzadko, kiedy przyznaje się do błędu, a jeśli już to robi to z największym wysiłkiem. Owszem, to nadzwyczaj uparta osoba. Nie ma w zwyczaju przepraszać. Warto również wspomnieć o jej niewyparzonym języku i nieznośnej skłonności do zgryźliwych uwag w najmniej odpowiednich momentach. Na czym polega problem? Są one tak przenikliwe i nieprawdopodobnie szczere, że zazwyczaj trafiają w najczulsze punkty człowieka.
Bardzo często rozpiera ją energię. Wszędzie jej pełno. Potrafi przetańczyć całą noc w swoim pokoju, śpiewając jakiś hit jednego ze swoich ulubionych zespołów. Nienawidzi się nudzić. Poszukiwaczka przygód cierpiąca na bezsenność. Mimo licznych humorów warto wspomnieć, że jeśli już kogoś polubi to owa osóbka może zawsze liczyć na jej wsparcie.
Hope jest również w pewnym sensie małą manipulantką. Bardzo lubi otaczać się tłumem ludzi. Zna wszystkich i o nich wszystko wie, jak to na redaktor w szkolnej gazetce przestało. Z chęcią wysłucha ich problemów i z radosnym uśmiechem poradzi, co powinni zrobić, zdobędzie zaufanie, a później wykorzysta do własnych celów. Łatwo zaskarbia przyjaźń innych. Jeszcze szybciej nienawiść. Inteligencja, urok, uroda i pieniądze to w końcu niebezpieczne połączenie, często budzące zawiść. Nawet, a może zwłaszcza w mieście aniołów.

Powiązania

[Dżem dobry. Autorka, czyli skrajny przypadek oranyjakmisięnicniechcenizmu wita. Hope wyszła zupełnie nie tak, jak to sobie planowałam, więc możliwe, że niedługo namącę w jej głowie. Karta idealna nie jest. Sam początek jest zaczerpnięty z innej, którą również napisałam jakiś czas temu. Na propozycje wątków jestem, jak najbardziej otwarta. To samo tyczy się powiązań. Yhm. Lubię komplikować postaciom życie. Tytuł karty to fragment piosenki The Kills - Cheap and cheerful.]

8 komentarzy:

  1. [Cześć :) Hm, chyba właśnie w mojej główce zrodził się pomysł na wątek. Czytając kartę, dostrzegłam, że Hope jest redaktorką w szkolnej gazetce zupełnie, jak Christabel. Poza tym interesuje się życiem innych ludzi i z uporem maniaka zdobywa ciekawe informacje na ich temat. Cóż, właśnie z naszą Francuzką mogłaby mieć mały problem, bo dziewczyna jest raczej tajemnicza, niewiele mówi o sobie, a na koncie ma nieudaną próbę samobójczą, więc może zaintrygowałaby ją właśnie jej osoba i próbowałaby co nieco wybadać na temat koleżanki po fachu, ale bez skutku?
    Jeśli nie pasuje - pisz.]

    Christabel

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem i bardzo się tego boję, bo James. xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, boję się, bo jego kp na mnie czeka. Zresztą to Twoja kolej na pomysł i rozpoczynanie!

    OdpowiedzUsuń
  4. To na dzień dzisiejszy nie na moją głowę. Może jutro coś wymyślę. :PP

    OdpowiedzUsuń
  5. Aha. Alternatywą jest kp Jonathana. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale ta karta była tyle razy wykorzystywana, że już mam jej po dziurki w nosie. -.-

    OdpowiedzUsuń
  7. [Wybacz, ja dziś jakoś nic nie wymyślę. Jutro bardziej. Zjadłam przed chwilą całe pudełko lodów czekoladowych "bo tak" i teraz nie wiem czy bardziej mam się smucić nad tym, że "o bogowie, tyle kalorii", czy "o bogowie, miałam tylko jedno pudełko".
    Stanowczo już nie jestem do życia teraz. Jutro. Wszystko jutro.]

    Raven

    OdpowiedzUsuń
  8. [Wybacz za jakość :D Jest beznadziejna.]

    Christabel od wieków wytwarzała wokół siebie mur obronny i prawdę powiedziawszy, szczerze nienawidziła, gdy ktoś wściubiał nos w jej życie osobiste, po cichu licząc na nowy materiał do plotek. Stawała się wówczas jeszcze bardziej zamknięta w sobie, niedostępna, wycofana, mrukliwa. Budziła sprzeczne emocje w społeczności uczniowskiej. Dla jednych była wyniosłą i zarozumiałą bogatą Francuzką, dla drugich delikatną, nieśmiałą istotą, której równie dobrze mogłoby by nie być. Dlatego jej przynależność do gazetki szkolnej swego czasu wywołała prawdziwe zdziwienie, lecz owe zdziwienie szybko przeminęło, ustępując miejsca zwykłej ignorancji. A ona nie narzekała, bo naprawdę czuła się bezpiecznie zamknięta w swoim własnym małym światku.
    Czy bała się Hope? Oczywiście, że nie. Obie raczej nie utrzymywały kontaktu poza zebraniami, a jeżeli już, ograniczały się do zwykłych formalnych powitań. I obie nie przejawiały zainteresowania sobą. W końcu nadawały na całkowicie innych falach, jasnowłosa często nie nadążała za młodszą koleżanką, a ta prawdopodobnie umarłaby z nudów jej towarzystwie. Skąd, zatem mogła przypuszczać, że znajdzie się na celowniku?
    Po skończonym zebraniu, z delikatnym uśmiechem wymalowanym na ustach zaczęła zbierać się do wyjścia. Umówiła się za piętnaście minut z koleżanką; miały wyskoczyć razem do miasta, więc w porównaniu do niektórych szybko się ewakuowała. Na tyle szybko, iż niemal od razu natknęła się na panienkę Jayne.
    - I jak nastrój po? - spytała niby niezobowiązująco przyjaznym tonem głosu.

    Christabel

    OdpowiedzUsuń